13 kwietnia 2013

Rozdział 1

"Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości."

~Paulo Coelho


Wschód słońca. Pomarańczowa kula wznosiła się coraz wyżej, budząc swymi promieniami mieszkańców Steren*. Wielu ludzi uznało to miasto za najpiękniejsze. Znajdowało się bowiem ono na małej wysepce, która leżała niemal na środku Oceanu Śródziemnego. Mało ludzi wiedziało o jej istnieniu, ale nie oznaczało to, że została wymazana z mapy. Okolice były piękne. Miasto znajdowało się w samym centrum lasu, a mieszkańcy znali siebie jak własną kieszeń. Tutaj nigdy nie było konfliktów. Za miastem, na plaży, stał tylko jeden, jedyny domek. Należał on do starszej pani Smith, która wychowywała swoją jedyną wnuczkę. A jeżeli już jesteśmy przy temacie panny Black...
Blond włosa dziewczyna siedziała na brzegu plaży. Woda delikatnie muskała jej nagie stopy, a morska bryza wprawiała jej włosy w ruch. Wpatrywała się wpółprzymkniętymi oczami w taflę wody wirującą przed nią. Nagle z jej ust wydobyło się ciężkie westchnienie. Dokładnie dziś był dziewiętnasty maj - dzień jej szesnastych urodzin. Mało osób wiedziało o dacie jej urodzenia. Nie lubiła sztucznych życzeń, a w taki dzień na pewno miała by ich aż nadmiar. Wątpiła bowiem, że osoby z klasy szczerze życzyły by jej "wszystkiego co najlepsze". Jedynie jej babcia zawsze musiała obdarować ją prezentami. Uśmiechnęła się pod nosem. Tak... Kristine Smith robiła wszystko, aby jej kochana wnuczka była szczęśliwa.
Nagle usłyszała chrzęst piasku. Odwróciła głowę i ujrzała siwowłosą kobietę, która w dłoni trzymała dwa kubki, nad którymi unosiła się para. Bez słowa podeszła do dziewczyny i podała jej jedno naczynie.
-Wiesz co? - zaczęła siadając obok niej. - Co roku chcę wejść do twojego pokoju z tortem urodzinowym i obudzić cię słowami "Niespodzianka", ale ty zawsze wstajesz wcześniej ode mnie. - zaśmiała się i upiła łyk napoju.
Niebieskooka zajrzała do szklanki. Gorąca czekolada. Oblizała leniwie usta i przyłożyła naczynie do ust. Kiedy wypiła trochę swojej ulubionej czekolady, skierowała swój wzrok na babcię.
-Co ja na to poradzę, że jestem rannym ptaszkiem? - uśmiechnęła się lekko.
Staruszka pokiwała głową z rezygnacją. Sięgnęła do kieszeni szlafroka i wyjęła z niej białe pudełeczko owinięte kremową wstążeczką. Podała je blond włosej, a ta wzięła je nie pewnie.
-Wszystkiego najlepszego. - uśmiechnęła się pokrzepiająco i pocałowała wnuczkę w policzek.

~*~

-To może panna Black odpowie mi na to pytanie? - z zamyśleń wyrwał ją głos nauczycielki Historii.
Siedziała z babcią na plaży do godziny siódmej i popijała gorącą czekoladę. Rozmawiały o wszystkim, ale przecież w końcu Elizabeth musiała udać się do szkoły. I tak o to miała już za sobą lekcję Plastyki, Matematyki, a także Fizyki. Przebolała trzy godziny, ale pani Green zawsze musi się na nią uwziąć. Bądźmy szczerzy. Nie darzyła nauczycielki zbyt wielką sympatią, a tamta odwzajemniała jej uczucia.
Wyprostowała się na swoim krześle. Oczy wszystkich uczniów skierowały się na nią.
-Nie usłyszałam pytania. Czy mogłaby pani powtórzyć? - zapytała, chociaż doskonale znała odpowiedź.
-Nie. Minus za nieuważanie na lekcji. Panna Brown. - zwróciła się do kolejnej uczennicy.
Blondynka warknęła cicho z irytacji. Ta baba działała jej na nerwy. Nagle poczuła czyjąś dłoń na swoim ramieniu i spojrzała w kierunku wysokiego bruneta o brązowych oczach.
-Nie denerwuj się tak, Lizz. - Alex uśmiechnął się do niej pocieszająco.
-Nawet nie wiesz jak ona mnie wkurza. - warknęła.
-Panno Black proszę nie rozmawiać! - usłyszała skrzekliwy głos rudowłosej.
Jęknęła w duchu. Na jej szczęście zadzwonił zbawienny dzwonek. Wraz z Alex'em usiadła na jednej z ławek i modliła się w duchu, aby dzisiejszy dzień skończył się jak najprędzej.

~*~

Po trzech godzinach męczenia się w szkole, nareszcie wyszła z tego budynku tortur. Jak zawsze sama ruszyła w stronę ścieżki, która prowadziła do jej domu. Wiele osób zazdrościło jej tego. Miała piękne widoki i tak samo piękny dom, który został wykonany z drewna. Poprawiła swoją torbę na ramieniu i wyciągnęła MP4. Wsadziła słuchawki do uszu i puściła pierwszą lepszą piosenkę. Było to Nickelblack - How You Remind Me. Nie zważając na nic zaczęła śpiewać. Jej piękny głos rozniósł się echem po lesie. Jej babcia zawsze mówiła, że ma talent, ale ona tak nie uważała. Kiedy była smutna, jej głos ranił uszy. Kiedy znów promieniała szczęściem - nawet anioł przy niej fałszował. Doszła do domu i ujrzała swoją babcię stojącą na tarasie i rozmawiającą z jakimś nieznanym jej chłopakiem. Nawet przystojny, przeszło jej przez myśl. Nastolatek - ponieważ owy osobnik wyglądał na siedemnaście lat - miał krótkie, czarne włosy i przenikliwe, szare oczy. Był wysoki, a pod białą bluzką widoczny był zarys mięśni. Kiedy tylko znalazła się w zasięgu jego wzroku, ten szepnął coś do pani Smith i odszedł w przeciwną stronę. Zmarszczyła brwi. O co chodzi? Podeszła do babci i położyła jej rękę na ramieniu.
-Wszystko w porządku? - zapytała, widząc strach w oczach staruszki.
-T-tak... Nie martw się - mruknęła. - Chodź na obiad. - dodała szybko i zagoniła ją do domu.
Martwiła się. Dlaczego babcia zachowuje się tak dziwnie? I kim był ten chłopak?
Po skończonym obiedzie przebrała się w czarne rurki i białą bluzkę z rękawem trzy czwarte. Zarzuciła na siebie swoją czarną, skórzaną kurtkę i wraz z babcią udały się na cmentarz.
Po kilku minutach szły już pomiędzy alejkami nagrobków, mijając coraz to więcej ludzi. Kiedyś w Steren była wielka wojna. Zginęło bardzo wiele osób, które zostały pochowane właśnie na tym cmentarzu. Po chwili się zatrzymała. Spojrzała lekko zaszklonymi oczami na napis na nagrobku, wykonanym z czarnego marmuru, który przybierał kształt róży:

"Alicia Khaterine Black ___________Michael Black

ur. 10 czerwca 1962___________ur. 27 kwietnia 1960

_________________zm. 30 maja 1990__________________

"Miłość jest tym, co trwa wiecznie
Możesz mnie znienawidzić, ale kochac będę
Możesz mnie porzucić, ale ja nie porzuce Ciebie
Umrzesz - umrę i ja
Razem na wieki - ty i ja"


Nie wiem, czy będziecie zadowoleni z tego rozdziału i w sumie bym się nie zdziwiła, gdyby tak było. Ja sama nie jestem z niego zadowolona. Krytykujcie, krzyczcie i tak dalej... Postanowiłam, że wynagrodzę wam ten okres czasu, kiedy musieliście czekać na pierwszy rozdział. Obiecuję, że rozdział drugi pojawi się już w środę.

* - miasto stworzone na potrzeby opowiadania. Nie ma takiej wyspy, nie ma takiego miasta, co oznacza, że NIE MA go na mapach.

/Muuuminek ;***

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Bardzo fajnie się zaczęło. Z niecierpliwością czekam do środy. :3 Już bardzo polubiłam Lizz. :)


    Tymczasem na http://reklaaaa.blogspot.com/ pojawiła się reklama Twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy next? Rozdzial bardzo mi sie podobal, tylko szkoda, ze musielismy czekac, az tak dlugo :( nie rozumiem jeszcze kilku rzeczy, ale mam nadzieje, zee wszystko mi sie wyjasni juz niedlugo :)
    Pozdrawiam - Flo

    P.S. u mnie nn :)

    OdpowiedzUsuń